Komentarze: 7
W dzień spotkania z Panem M. wróciłam z pracy i na stres wychyliłam szklanke whisky(tylko to było w domu).
Spóźniłam się pół godziny,ale Ada na szczęście była wcześniej.
Pojechaliśmy w trójkę na plażę.
Ok.24 z Wrzeszcza zabrali nas samochodem Kara& Sz. i pojechaliśmy do mnie na osiedle.
Tam czekali juz na nas Alka&F.
Czyli akcja zorganizowana w pełni:)
I w ten sposób całą słodką siódemeczką siedzieliśmy w piaskownicy do godziny 3.
kara & Sz.,Pan M. i Ada nocowali u mnie bo miałam wolna chatę.
Nie wiem jakim cudem wylądowałam z Panem M. w jednym łóżku.
I znowu stało się to czego się obawiałam...
Jego twarz w blasku nocy wydała mi się pierwszy raz taka obca.
Obiecałam sobie,że ostatni raz to z Nim zrobiłam.
Nie bawi mnie to!
Czy jest to ode mnie silniejsze? Nie sądzę!
Ja tęszknię za poczuciem bliskości ,które On po części chwilowo mi ofiarowuje.
Tylko nie do końca o taką bliskość mi chodzi.
Będe twarda!
WIELKIE ODLICZANIE ROZPOCZĘTE!
DO WYJAZDU (M.IN.Z PANEM M.) ZOSTAŁO 6 DNI!!!!!
OŁ JEAH!