Archiwum 13 kwietnia 2004


kwi 13 2004 ROZCIĄGNIĘTY ŻOŁĄDEK
Komentarze: 12

 W pierwszy dzień świąt Stasia(babcia) walnęła na całe gardło patrząc na mój talerz"i ty to wszystko zjesz?"A jak! w końcu święta:)spojrzywszy na pusty talerz buźka jeszcze szerzej jej się otworzyła i wypadły słowa typu"jakie Ty masz grube ręce".Miałam chęć powiedzieć "ciszej babo",ale że to babcia,a babcie jak wszystkie starsze osoby nietykalne odpowiedziałam więc promiennym uśmiechem zapijając kawą kolejny kawałek ciasta znikający w mojej buźce.
Drugi dzień świąt.Odwiedziny ciotki ,która tez kupiła goldena więc bez porównania się nie obeszło.
Fakt.wyglądały jak dwie różne rasy.Mój pies przy jej wyglądał jakbym go własnie spod rynny wyciągnęła.
I ciotka zaczęła"co ona ma takie krótkie włosy?i łapy jakieś dłuższe,może ona jakaś z labradorem zmieszana?co jej dajesz jeść? tylko suche ?ja daje piersi z kurczaka"itp.Myslałam,że cos mnie strzeli.
Więc nasza cudownie cukierkowato rozpoczęta rozmowa przekształciła się w ostro docinkowy dialodżek z nieznikającymi usmiechami z twarzyczek i z przemiłymi nie pasującymi do słów tonami.
Po tej wyczerpującej grze w "kto milszy"byłam tak wypompowana ,że musiałam od razu wrócic do domu i wypalic 5 szlugów pod rząd,żeby się uspokoić.
Oczywiście były jeszcze miłe chwile ,ale zdecydowanie poza gronem rodzinnym.
W poniedziałek połowinki,a tu kupa dchudzania po-świątecznego przede mną.
Nie wiem jak tego dokonam zważywszy,że matka załadowała moją lodówke po brzegi wysokokalorycznym zarciem.
Może ktoś jest głodny? chętnie oddam:)

kasiczka : :