Archiwum listopad 2002, strona 1


lis 25 2002 PODSUMOWANKO BEZ PRZYCZYNY
Komentarze: 10

Nadszedł czas na podsumowanie pracy w kiosku!
   Mam ochotę opowiedzieć co spotkało mnie-dziewczynę,którą pierwszą pracą w życiu była praca w kiosku.
Rodzice od zawsze mieli kiosk.Nigdy tu nie przyjeżdżałam twierdząc,że mnie to nie pociąga,zupełnie nie interesuje.Gdy zdałam maturę zechciałam się usamodzielnić,a wiedząc,że będę miała roczną przerwę w nauce,postanowiłam szukać pracy.W tajemnicy przed wszystkimi składałam CV,żadnych ofert nie dostawałam.
Wtedy postanowiłam zacząć pracę w kiosku.Nigdy wcześniej nie miałam kontaktu ze starszymi osobami.Pamiętam jak 'dziękuję"ze wstydem mówiłam tak cicho,że nikt nie był w stanie mnie usłyszeć.Z czasem nauczyłam się pewniej i głośniej wypowiadać te magiczne słowa.Spostrzegłam,że wiele osób traktuje kiosk jak spowiednik.Ludzie potrafią opowiadać dosłownie o wszystkim.W pewien sposób nauczyłam się ich słuchać.Zaczęli mnieć do mnie zaufanie.Babcie zwyczajnie za to,że jestem miła przynosiły mi kwiaty,kawy,czekolady,,grzyby,jarzyny(paranoja).Musiałam przyjmować prezenty,bo inaczej sprawiałam im przykrość.
Poznałam kurwy z pobliskiego burdelu.,z czasem zauważyłam,że nie czuje już nawet do nich obrzydzenia,a traktuje jak każdą normalną kobietę.Przychodziły do mnie w makijażach wieczorowych o 6 nad ranem,zmęczone i zaciągając ruskim akcentem opowiadały kto u nich dzisiaj ze znanych osobistości był.Widziałam ich łzy,to jak wyjeżdżając stąd zalewały się w trupa z radości i to jak przychodziły pochwalić się,że już tu nie mieszkają.
Poznałam geja,który za wszelką cenę udaje,że jest hetero i codziennie mówi mi jak mu się podobam.
Lubię obserwować ludzi i ich przyzwyczajenia,gdy przychodzą zawsze o tej samej porze kupując codziennie te same rzeczy.
Niektórych klientów nie trawie,niektórych traktuję prawie jak członków rodziny,ale zawsze jest mi przykro gdy któryś umiera.
jestem oczywiście również bardziej podejrzliwa i mniej ufna do ludzi niż kiedyś.Metodą prób i błędów nauczyłam się w większości rozpoznawać złodziei i ćpunów.
Podczas pracy :
-dostałam propozycję matrymonialną od wdowca:)
-umówiłam się z policjantem na RDW
-przeżyłam nawet miłość platoniczną do klienta,ale jak Go spotkałam w pubie odkochałam się;)
-straciłam także klientów,bo nie chciałam się umówić
-poznałam chłopaka,który potrafi godzinami opowiadać mi epizody ze swojego życia.To właśnie On zrobił dla mnie obiad przyniósł mi parujący talerz do kiochu.
Teraz wiem,że ludzie kryjący się za maskami dorosłości wcale nie są tacy poważni na jakich wyglądają.      itd,itd
Przyznam,że polubiłam moją pracę,ale nie chcę w tym ciurwidołku spędzić całego życia.......

kasiczka : :
lis 21 2002 TO MNIE PRZERAŻA...
Komentarze: 11

Siedzę w kiochu.Jest już ciemno.Jedynie dwie kwiaciarnie nieco oświetlają deptak prowadzący od peronu.Podchodzi trzech chłopców w przerażającym wieku lat dziesięciu i pyta o BUTAPREN.Odpowiadam,że nie ma.Odchodzą pozostawiając w moich nozdrzach ostry zapach rozpuszczalnika i kleju.Przysięgam,że nawet jakbym miała nie sprzedałabym im!Nie obchodzi mnie,że kupią gdzie indziej,ale to że ja będę miała czyste sumienie.Znałam ich z widzenia.Codziennie obserwuję,przechodząc obok dworca,jak wciągają z największym oddaniem kolejną dawkę rozpuszczalnika,którą starannie skrywają w dłoniach.Dłoniach małych,a doszczętnie przesiąkniętych żrącym rozpuszczalnikiem,którym nasiąknięty jest tampon.Pomimo iż ich wiek nie przekracza 14 roku życia w dziwny sposób boję się ich i ich tępego spojżenia.
Zawsze gdy ich widzę zastanawia mnie jedno:
CO TERAZ DO CHOLERY ROBIĄ ICH POPAPRANI RODZICE???

kasiczka : :
lis 21 2002 JUŻ MI LEPIEJ
Komentarze: 2

Bardzo potrzebowałam wczorajszego wyjścia.Siedziałam od poniedziałku w dziwnym,własnym świecie.

Wczorajszy Ygrek podziałał na mnie jak lekarstwo.Odzyskałam humor i dobrą formę:)

kasiczka : :
lis 20 2002 NIE WARTO KOMENTOWAĆ...
Komentarze: 5

Posiedziałam z Karą w Ygreku.Bo chociaż wiem ,że mam sama ze sobą problemy i siedzę puki co w dołku wiedziałam,że muszę mimo wszystko jej pomóc.Ze ona tego potrzebuje i chociażby chciała się alienować wiedziałam ze potrzbuje mojego towarzystwa.PogaDAŁYŚMY JAK ZA STARYCH DAWNYCH CZASÓW(bop sotatnio coraz cięzej było nam do nich wrócić)i napisałam sma do chłopaka z netu,zktórym gadałam od 1,5 roku.Nie wiem dlaczego ale nie luibię się umawiać z chłopakami z netu.Zrobiłam wyjątek.Powiedziałam  zeby przyszedł do Y.Przyszedł, w końcu się poznaliśmy na żywo.Spędziliśmy ze sobą całe 15-20 minut bo piotr po nas przyjechał i musiałyśmy się zmywać.Najlepsze z tegio wszystkiego było to,że do Kary akurat podszedł typ,którego  wieki temu też poznała przez internet.Zrządzenie losu czy co?
P.S.Przepraszam za pisownie,ale jestem w stanie upojenia:)))

kasiczka : :
lis 19 2002 IMPRA BIAŁOSTOCKA
Komentarze: 4

   Podróż minęła mi w towarzystwie milczących lub śpiących mężczyzn.wysypałam się z pciągu o 8 nad ranem.Adziora z Bartem już czekali.Pojechaliśmy z "Żydem",jego siostrą i Agatką(którzy również jechali z Gd)do Ady mieszkanka.Jest ono cudne,ślicznie urządzone i 3pokojowe.Wypiliśmy pare piwek i poszliśmy spać-zmęczeni podróżą.Ada nastawiła kaloryfer na 3,a ja przestawiłam na 5.Gdy się obudziłam strasznie było mi niedobrze od  tego gorąca.Potem wstała Ada bo jej  babcia dzwoniła.Pogadała z nią trochę i zdąrzyła tylko powiedzieć"narazie babcia"i runęła na ziemie.Usłyszałam tylko głuchy huk jej głowy,spadającej na zimne kafle,którymi wyłożony był przedpokój.Wybiegliśmy.Ada była nieprzytomna.Jej oczy świeciły białkami.Ja zamiast rzucić się w wir pomocy,gdy zobaczyłam te oczy cofnęłam się 2 kroki w tył.To starszne.Sparaliżował mnie strach.Ada się ocknęła i poszła do łazienki przepłukać twarz.I co słyszymy?ten sam głuchy huk głowy o posadzkę.Tym razem leżała w brodziku,ten sam nieprzytomny wyraz twarzy,blada jak ściana.Z boku głowy cieknie krew.Na szczęście się ocknęła.Wyglądała tragicznie,ale udawała,że wszystko jest OK.Śmiała się,nawet nie chciała dać sobie wytrzeć krwi tłumacząc,że to nic takiego.Bartek jest zajebistym facetem.Dobrze,że Ada z Nim mieszka.Powiedziała,że nie ma czasu iść do lekarza.Jeżeli nie pójdzie sama,to pojadę tam i zawiozę ją na siłe na taczce!!!Podejrzewamy u niej padaczkę b ma typowe objawy.Ada nie chce się nikomu przyznać,że coś jest nie tak.esztę wieczoru biedna spędziła przy soczku.Imprezka przebiegła spokojnie i milusio.Siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy do 4 nad ranem.Takich znajomych chciałabym mieć w Gdańsku.
Gdy wróciłam gadałam z kolegą ze studiów na necie.I już mi się wszystkiego odechciało.Typowy palancik.
No cóż...ciężki żywot człowieka...zagubionego w wielkim świecie...
Tracy Chapman oddaje mój dzisiejszy nastrój.

kasiczka : :