Archiwum 30 lipca 2003


lip 30 2003 HISZPAŃSKIE PRZYGODY CZ.II
Komentarze: 5

 Pan M. od wejścia do autokaru otwierał piwko za piwkiem i skończył dopiero w nocy gdy zasnął.
Przez ponad 2 dni podróży napieprzał non-stop,buźka mu się nie zamykała.
Mieliśmy 6 godzinną przerwę w Wenecji,gdzie na począku sie wynudziliśmy,a potem wracać nie chcieliśmy.
16 lipca ok.godz.14 dojechaliśmy na miejsce.
Babka opuszaczająca NASZ hotel powiedziała,że jest ON najgorszy w dzielnicy i taki rzeczywiście był:)
Hotel,w którym pokoje byŁy bez okien.Nasza trójkę na pocz ątku wyczytali i przydzielili nam 3osobowy pokój z balkonem(jako jeden z 4).
Pierwszy widok po wejściu do pokoju to 3 połączone łóżka.
Pan M. spał w środku.
Justyna nic nie wiedziała,że cokolwiek mnie z Nim kiedys łączyło.
I całe szczęście bo w Hiszpanii zachowywaliśmy sie bardziej jak rodzeństwo,najlepsi przyjaciele niż ludzie,których tydzień przed wyjazdem łączył sex.
 Na plaży przeżyłam pierwsza sprzeczkę z Panem M. bo powiedziałam,że nie idę sie z nim opalać.
Wkurzył sie.
Dzięki temu poznał kolege ,który wieczorem przyniósł do nas Hasz i spaliliśmy się na maxa.
Obserwowaliśmy dziadka z naprzeciwka i w ogóle wszystko było takie śpiewające,jak w musicalu.Potem plaża i powrót do domu.
Następnego wieczora poszłyśmy z Justa na plażę.
Pan M. na dyskoteke,ale wytrzymał tam tylko 20 min. i przyszedł do nas.
Poznaliśmy Rosjaninów,Rusków:)
Pili wódke.Widac było ,że mieli juz nieźle w czubie.Pierwszy raz cos takiego zobaczyłam w życiu,a mianowićie: gdy ruskom skończyła sie zapita,walnęli kielona i powąchali swoje głowy.Ten zapach zastąpił im zapitę.Przeraziło mnie to poważnie!

Poszliśmy z nimi do Ich hotelu.
Syf prawie taki jak u nas.
Wyciągnęli hasz  i znowu sie zaczęło.
Zgubiliśmy się wracajac ,zaszliśmy na drugi koniec miasta,nie wiadomo jakim cudem.
Kolejny nieplanowany dzień i kolejne bakanko.
Ten ich hasz dawał mi taką zajebista satysfakcję jak nic w Polsce.
Może to ten hiszpański klimat...
W KAŻDYM sklepie sa koszulki z Marychą ,Bogiem jest Bob Marley.Tyle lufek co się w tych sklepach naoglądała to chyba w życiu nie widziałam.
Kupiłam sobie na pamiątkę Boba palącego z lufki.
A na szafce pod lustrem stoi piwo przywiezione z Hiszpanii,które całe obklejone jest etykietami z marihuaną.Kapselek jest czarny z zielonym liściem.
Jest to piwko aromatyzowane marihuaną.
Nie smakuje mi.Przywiozłam dla znajomych...

kasiczka : :
lip 30 2003 HISZPAŃSKIE PRZYGODY CZ.I
Komentarze: 4

 Wróciłam.Mam tyle do opowiedzenia,że postaram się to streścic w paru notkach:)
No więc jedziemy z opowieścią:
START!
 Przed wyjazdem tydzień świętowałam moje pożegnanie.
W przed dzień wyjazdu ada u mnie nocowała.Na totalnym kacu pobiegłam do pociągu.Na dzień dobry pokłuciłam sie z jakąś babką.
Obok mnie siedział zajebisty koleś ,pod krawacikiem,lat 35,ale takie historie opowiadał,że przez ponad 2 godziny śmiałam się do rozpuku.Gdy wysiadał myślałam,że ryknę,ale luzik.
O 20.30 dojechałam do Piotrkowa.Justyna po mnie wyjechała i pojechałyśmy do Bełchatowa.
Walnęłyśmy sobie rum z colą i poszłyśmy zwiedzać bełchatowskie życie nocne.
Tam są sami facecie!Siedziałyśmy w "7 grzechów".
Dosiedli się do nas jacys chłopcy i zaczęli nam stawiać.Okazało się ,że sa na poprawinach wesela i wszyscy od nich nagle się do nas dosiedli.
Koniec impry był taki ,że o 5 nad ranem ledwo doszłyśmy do domu.
Oczywiście na kacu totalnym dotarłyśmy do Łodzi skąd miałyśmy autokar do Hiszpanii.
Pan M. juz czekał.

kasiczka : :