HISTORIA JAK Z FILMU...........
Komentarze: 12
Przedstawiam Wam historie jak z Filmu:
W roli głownej chłopiec z Bacówki ,którego ostatnio poznałam w Sopocie(ten o którym wspomniałam).
Spytał sie mnie wtedy gdzie pracuję ,a ja ,że w kiochu na łąkowej(pierwsze cio przyszło mi do łba w tamtym momencie bo mamy tam jeszcze jeden kioch).
Spytał sie czy się spotkamy,a ja ,że tak bo jestem co piątek w Bacówie(byłam pierwszy raz na imprezie).
I w ten oto sposób się pożegnaliśmy.
Siedze sobie wyluzowana w kioseczku-na drugim końcu Gdańska-od łąkowej patrzę a tu idzie do mnie Robercik-ten z Bacówy.Okazało się iż:
Chłopczyna nie mógł wytrzymac do piątku,a że nie wziął ode mnie numeru telefonu popstanowił poszukac me rzekome miejsce pracy.
Poejchał do Gdańska,a że jest z Gdyni wcale miasta nie znając zaczął się pytać zamiast o ulicę łąkową to o łączną.
Ludzie nie wiedzieli gdzie jest łączna(bo owej nie ma w Gdańsku),dowiedział saie tylko gdzie jest Technikum łącznośći.
W końcyu dotarł do taxówkarza,który wyciągnął m,apę i powiedział"jest tylko łużyka łąkowa,łącznebrak na mapie".
Chłopiec pojechał więc na łużycką ,ale nikt w kioskach nie przypominał kasi.
Postanowił udac się na Łąkowa.Pytając przechodniów w końcu doszedł na owe miejsce.
W tym czasie do kiosku na Łąkową zajechała z towarem moja matka(która przyjeżdza tam raz na tydzień:))
Więc chłopiec pyta"dzień dobryu czy pracuje tu jeszcze jakas pani?"
A moja mama o co chodzi ,wi,ęc on opowiada,że poznaŁ dziewczynkę i obszedł wszystkie kioski w Gdańsku w poszukiwaniu,matka pyta o imie dziewczynki ,a on "kasia",więc stara pyta o kolor włośow,chłopiec ,że czarne.
Mamusi uśmiech pojawił się na twarzy jak również Gosi,która tam pracuję i zaczęły się juz śmiać.
W końcu kochana mama wyciągnęła portfel ze zdjęciami córek ,a chłopiec na mnie ,że to ja.
Po wielkim proszeniu mamcia powiedziała gdzie Robercik może mnie znaleźć.
I w ten oto sposób chłopiec wylądował przed moim okienkiem,a jka poczułam się jakbym ducha zobaczyła.
Śmieszny taki,rozgadamny koleś,szalony jak widac tez.
Tylko...te dwa lata różnicy=on młodszy:)
Za wysoki tez nie jest,ale taki fajny.
Powiedziałam,że nie mam za bardzo czasu,ale podałam mun swój numer telefonu.
Biedny chłopiec tyle starania.Aż poprostu niemożliwe.
Matka po tym incydencie śmiała się podobno jeszcze przez 2godziny.Ale nawet nie zadzwoniła-cwaniara.
Na koniec powiedziała tylko ,że powinnam chyba zacząć jakąś ksiązkę pisać albo chociaż pamiętnik.........
Dodaj komentarz